poniedziałek, 16 lutego 2009

Kora



Kiedy jesienią idę z Korą na spacer, zbieram z przydrożnych drzew dzikie jabłka. Rzucam je tak, żeby staczały się ze zbocza. Wtedy zdążą dolecieć dalej, nim ona ich dopadnie.





Kora uwielbia biegać za dżapkami.
Lubi też kaczany, które można znaleźć na pobliskim polu kukurydzy.






Na spacerach zajmuje się swoimi psimi sprawami, rozkopuje kretowiska, szczeka na rowerzystów, a kiedy z krzaków wyleci spłoszony bażant, puszcza się za nim w pogoń.




Kora jest dobrym psem. Dba o nas, a my dbamy o nią.




W brzuszku Kory rosną guzki, których nie można zoperować - ma prawie trzynaście lat i problemy z wątrobą.

Kora boi się wizyt u weterynarza. Kiedy nowotwór nie pozwoli jej już biegać za dżapkami, weterynarz przyjedzie do niej.
Żeby uśpić Korę w domu.

4 komentarze:

  1. Piękna.Dużo w niej energii.Z pewnością jeszcze bardzo długo będzie wam towarzyszyć. Wspaniała jest więź pomiędzy ludźmi a zwierzętami, jedyna w swoim rodzaju.

    P.S Co to są dżapki?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję za miłe słowa :)

    a dżapkami nazywam te dzikie jabłka, którymi się bawimy podczas sapcerów

    OdpowiedzUsuń
  3. Psy są wogule super... Ja chyba już wiem na pewno, że w czerwcu będe miał pieska... chociąż będzie to oznaczało bardzo dużą zmianę mojego stylu życia... może to i dobże ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. może i tak, ja tam nie będę się jeszcze angażował w związek uczuciowy, ale życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń